środa, 4 sierpnia 2010

Zupa i herbata

Tteni Organization: sala na osiem drewnianych stolików nakrytych kolorową ceratą. W rogu pianino. Na niepomalowanych ścianach wycinanki i dywaniki zrobione przez dzieci. Jeden czy dwa kwiatki w doniczkach.

Przychodzą między trzynastą a czternastą. Mogą spokojnie zjeść, nikt im nie przeszkadza. Czasem zabierają jedzenie ze sobą. Nie zostają długo, tyle ile trwa obiad. Tutaj nikt na nich nie patrzy, nie chcą być widoczni. Widelec lub łyżka. Kawałek chleba na talerzyku dla każdego. Sałatka: trochę marchewki, ziemniaków, kapusty. Dziś zupa ryżowo-grochowa z...miętą. Czasem herbata. Oby do jutra.

Niektórzy wyglądają jak bezdomni z tym, że mają jakieś domy. Gorzej z pieniędzmi na jedzenie. W większości są to ludzie w podeszłym wieku, młodsi często z zaburzeniami psychicznymi. Część z nich to uchodźcy z Shahumian: region na północy Górnego Karabachu, obecnie pod okupacją Azerbejdżanu. W ramach rekompensaty za udział w wojnie niektórzy dostali mieszkanie od państwa, rok temu. Wojna o Górny Karabach skończyła się w 94.

W Goris nie ma domu opieki, starymi rodzicami zazwyczaj opiekują się dorosłe dzieci. Bywalcy stołówki nie istnieją w lokalnej świadomości. Rodzina? Zarabia w Erewaniu albo w Moskwie lub nie ma jej wcale. Zasiłek? Raz na trzy miesiące, jak dobrze pójdzie. Nie wystarcza na miesiąc. Zdarza się, że zamiast pieniędzy dostają jedzenie.

Kiedy widzą mnie przynoszącą tacę z jedzeniem, przyglądają się z zaciekawieniem, czasem wcale na mnie nie patrzą. Niektórzy pospiesznie zabierają talerze, które dla nich niosę. Czasem ktoś się odważy i o coś zapyta. Tak jak dziś. Trzy kobiety pewnie w wieku mojej babci siedzą przy stoliku, pytają skąd jestem i co tu robię. Kiedy im odpowiadam łamanym rosyjskim, z aprobatą kiwają głowami. Jedna z nich ma szczególnie miły wyraz twarzy. Nie widziałam jej wcześniej, zdecydowanie wyróżnia się schludnym wyglądem. Ma ciemnoniebieską sukienkę w kwiaty, cały czas mówi coś do mnie po ormiańsku. Włosy upięte w kok i pierścionek na palcu lewej ręki z ciemnym kamieniem. Jakby pamiątka dawnej świetności. Uśmiecha się ciepło. Mam wrażenie, że w innym świecie byłaby dostojną starszą damą. Siedziałaby w buduarze na swoim szezlongu, popijając herbatę z chińskiej porcelany, którą wyjęła ze stojącej obok serwantki. A tutaj? Wypatruje aż podam porcję, która jej przysługuje.

Stołówka w Tteni Organization to jedyne miejsce gdzie mogą pójść, gdzie
codziennie od lat przychodzą. Dlatego nasza koordynatorka Nune chciała coś dla nich zorganizować. Na przykład małe spotkania przy herbacie. Aby porozmawiać o tym, co dzieje się w mieście, może zaprosić lokalnego artystę, korzystając z naszej obecności opowiedzieć coś o Polsce i Europie.

Co jest ciekawą informacją? Ile kosztuje chleb, cukier i woda w Polsce. Czy jest problem ze znalezieniem pracy? Jak dużo Polacy zarabiają?

Chyba są jeszcze trochę onieśmieleni. Mam nadzieję, że przyjdą następnym razem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz