poniedziałek, 19 lipca 2010

Nic nie jest oczywiste...


W weekend odbyło się spotkanie (midterm evaluation), które jest przewidziane w trakcie trwania każdego EVSu. Jest to tzw. ocena połowy projektu. Spotyka się międzynarodowa grupa wolontariuszy, aby zastanowić się nad ich pobytem w nowym kraju, nad ich pracą, nad relacjami z tubylcami.

Zdecydowałem się pojechać na EVS ponieważ...
Tutaj odkryłem, że...
Nauczyłem się być...
Wyzwania przed którymi staję to...
Czy realizuję mój projekt zgodnie z planem...
Uważam, że praca z Ormianami...
Odbywam EVS w kraju, gdzie...

Te jak i inne pytanie dotyczące naszego pobytu w Armenii były rozpatrywane. Dzielenie się refleksjami to część spotkania. Można wtedy przekonać się, że w swoich odczuciach nie jesteśmy osamotnieni. Każdy ma coś, co poszło nie tak, struktura i kultura pracy jest inna niż w naszych krajach i często rodzi problemy. Był czas na osobiste przemyślenia oraz na pracę w grupach. Przyjazna atmosfera zachęcała do szczerych wypowiedzi, ponieważ cała ormiańsko-francusko-polska grupa znała się już wcześniej.

Wielu młodych ludzi wybierających się na Wolontariat Europejski, oprócz korzyści oczywistych jak nauka języka czy poznanie innego kraju, ma także swój osobisty cel. - Chciałam zrobić coś kompletnie innego od mojego dotychczasowego życia. Wcześniej nie miałam pojęcia o Armenii, dlatego wybrałam ten kraj. I stwierdziłam, że to jest dobry czas. Było to duże wyzwanie, ale ja szukam wyzwań w życiu. Mogę powiedzieć, że tutaj odkryłam siebie. Już wiem co chcę robić, a czego nie chcę robić w życiu – opowiada Constance, na stałe mieszkająca w Paryżu. Obecnie pracuje w Erewaniu nad projektem kulturowym. - Pojechałam na EVS, aby zobaczyć w czym jestem dobra, a co mogę jeszcze udoskonalić – zdradza swoje motywacje Asia. Nigdy wcześniej nie myślała, że jest w stanie prowadzić lekcje z języka angielskiego. Do tej pory idzie jej całkiem dobrze.

Czego uczy EVS? Wielu spraw, jeśli tylko chce się je dostrzec. Asia stwierdziła, że nie warto przejmować się rzeczami, które są mało ważne. Natomiast otoczenie innego sposobu myślenia skłania ją do tego, aby ograniczyć słowa krytyki wobec rzeczy, które ją dziwią – Staram się bardziej zrozumieć, niż oceniać – wyznaje.

EVS uczy jak być asertywnym, czasem upartym w realizacji swoich pomysłów, w codziennej pracy. Trzeba jasno mówić, czego się chce bo nikt inny tego nie wie, a już na pewno za nas o to nie poprosi. Przebywanie w innym kręgu kulturowym to także nauka cierpliwości, tego, że nie można mieć wszystkiego od razu, że na rezultaty swojej pracy trzeba często czekać. Dla nas – ludzi z Europy gdzie tendencją jest, aby mieć wszystko „na już” to dobra lekcja.

Wolontariat Europejski to taki czas, kiedy krystalizują się pewne poglądy. Przebywając długo w innym kraju wyraźniej dostrzegamy swoją narodową tożsamość, czasem bardziej ją doceniamy, a na pewno nie pozostajemy obojętnymi wobec tego zagadnienia. - Kiedy wcześniej ludzie mówili mi, że fajnie mam bo pochodzę z Europy, potwierdzałem to, ale tak naprawdę tego nie rozumiałem, wiele rzeczy było dla mnie oczywistych – mówi Juliane, który przyjechał na EVS min. po to, aby skonfrontować siebie z odmienną rzeczywistością. – Jestem wolontariuszem w postsowieckim kraju, gdzie wielu ludzi nie ma pracy i są zniechęceni, zdemotywowani przez mafijny system, który ich otacza. Będąc tutaj zrozumiałem, jakim szczęściarzem jestem dlatego, że urodziłem się we Francji.

W obliczu „obcego” ludzie zastanawiają się kim są, jak żyją, jak wygląda ich życie w porównaniu z innymi. - Armenia jest krajem, gdzie bardzo liczą się więzy rodzinne. Moja rodzina daleka jest od tego modelu. Tutaj zobaczyłam, że rodzina może funkcjonować normalnie, że to działa. Dobrze, że mogę tego doświadczyć – wyznaje Constance.

Nie dwa czy trzy, ale osiem lub dwanaście miesięcy spędzone w innym kraju to czas kiedy możemy się przekonać o skali swojej tolerancji, możliwościach adaptacyjnych, jak bardzo różny od naszego jest otaczający nas świat, czy nam się on podoba czy raczej męczy w dłuższej perspektywie. Ponieważ nic nie jest bez znaczenia, nic nie jest oczywiste. - Tutaj odkryłam, że wszystko może być różnie rozumiane. Poranne bieganie, sposób ubieranie się, to czy kobieta pali papierosa na ulicy. Wszystko może mówić kompletnie coś innego niż do tej pory sądziliśmy – zauważa Asia.

Midterm evaluation organizowane jest zazwyczaj w ciekawych miejscach w danym kraju, aby umożliwić wolontariuszom poznanie regionu. My pojechaliśmy do Caghkadzor, godzina drogi na wschód od Erewania. To tutaj ćwiczyła dzielna, radziecka kadra olimpijska. Obecnie jest to największy ośrodek sportów zimowych w Armenii. Przeciętnego Ormianina nie stać jednak, aby pojechać tam nawet latem. Jak mówią tubylcy: zwykli Ormianie jeżdżą na wakacje do Turcji lub Gruzji, a ci nieliczni co mają pieniądze zostają w kraju.

A jak ja oceniam dotychczasowy pobyt w Armenii? To szkoła życia. Czasem naprawdę nie jest łatwo. Pewne jest jednak to, że jeśli dotrwamy do końca projektu, będziemy silniejsi, może mądrzejsi, bo jak wiadomo, co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz