poniedziałek, 3 maja 2010

Woda to życie, a życie jest jak wyjście do sklepu...

...nigdy nie wiesz co zastaniesz po powrocie! Ledwie wczoraj wieczorem podłączyli nam ciepłą wodę, już dziś rano jej zabrakło. Do południa nie było jej wcale, a wieczorem znów było jej aż nadto.

Czując przyjemną błogość po obiedzie, zapragnęłyśmy napić się kawy i zjeść mały deserek. Niewiele myśląc wybrałyśmy się do (już) zaprzyjaźnionego sklepu po słodycze. Po miłej pogawędce z paniami ekspedientkami, wróciłyśmy do mieszkania po dłużej chwili. Otwieram drzwi wejściowe i widzę, że z łazienki wydobywają się kłęby pary, zupełnie jak z sauny. Wbiegam do pomieszczenia wprost na zalaną podłogę, a woda wlewa się już do przedpokoju. Orientuję się, że pod umywalką pękła rura. Woda pryska na podłogę , na ściany, na mnie. No to teraz dziewczyny z Polski mają pole do popisu! Patrycja dzwoni do naszego landlorda, Asia biegnie po naczynia, ja próbuje zakręcić wodę, stojąc już w niej prawie po kostki. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi nasza sąsiadka Greta. Cała sytuacja nie robi na niej wielkiego wrażenia, zaczyna się coś pytać po rosyjsku. Wszystkie trzy próbujemy ratować nasz dobytek przez zalaniem, więc niewiele nas obchodzi co Greta ma nam do przekazania. Jej też to najwyraźniej nie przeszkadza, bo stoi za naszymi plecami i cały czas coś mówi. Kiedy trochę udaje się opanować sytuację, wychodzę z łazienki i zauważam, że w mieszkaniu są już dwie, nastoletnie wnuczki naszej przemiłej sąsiadki, która wciąż nadaje. Mam mokre spodnie i koszule, rozmazany tusz na rzęsach, a dla starszej pani najważniejsze jest to, że jej wnuczka uczy się angielskiego i koniecznie muszę z nią poćwiczyć W TYM MOMENCIE!

Pomoc dotarła, kiedy już właściwie nie była potrzebna. Wracamy do punktu wyjścia: ciepłej wody brak! Kiedy będzie? Zawtra... Inshallah.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz